Zuchwały początek Izraela, szybko, składnie, z duchem zwycięstwa. Soccer wyniośle, lekceważąco. Piłka toczy się, wznosi i upada. Ktoś kopnął w stronę bramki Zyndermana, ktoś namierzył i wykopnął ją. Piłka trafiła na głowę W. Góźdź i uniosła się w górę niczym balon napełniony wodorem. Opadła, bo Newton by zbankrutował, gdyby żył.
To był trudny mecz. Mówiono wiele, wiele obiecywano. Większość obietnic dotrzymano. Nie dotrzymano jednej - zwycięstwa. Zapowiadało się nielekko, w dodatku nie dojeżdża na mecz napastnik Ossowski. Soccer wychodzi na plac jak bezbronne dziecko, jak łatwy kąsek.
Wiele dni musiało upłynąć i marzeń ziścić się, aby osiągnąć zwycięstwo. Mimo długiego czasu przygotowań, doświadczeń, prób na różnych zawodnikach, rok temu CDV poniósł porażkę. Nabrano wtedy wody w usta, aby panujący zarząd mógł cieszyć się autorytetem. Podział klubu uświadomił wreszcie na czym rzecz polega. Traf chciał, a może i czyjś interes, że drużyna rozpadła się na 3 tygodnie przed mistrzostwami Łodzi 1991/92.
Nader udanie wypadł debiut drużyny, która na samym początku pokazała, iż będzie niezwykle groźna. Początek spotkania potwierdzał wcześniejsze przypuszczenia, że Soccer rozpocznie ostrożnie i rozważnie. Zagra futbol dojrzały i wyrachowany. W początkowej fazie meczu Worki uzyskały optyczną przewagę, ale kilka niebezpiecznych ataków Soccera udowodniło, że może skończyć się to bardzo źle dla przeciwnika.